Andrzej Alicki - Moje wspomnienia z Mrągowa, cz. IV
Andrzej Alicki - Moje wspomnienia z Mrągowa, cz. IV

Kontynuujemy akcję z poprzednich lat i zbieramy powojenne zdjęcia oraz historie związane z Mrągowem. Pan Andrzej Alicki zgodził się podzielić z nami wspomnieniami ze swojego dzieciństwa i młodości spędzonej w Mrągowie. Przyjemnej lektury.


"Szósta klasa i siódma to czas wychowawstwa Pana Zygmunta Białokoza, małżonka dyrektor Ireny Białokoz. Pan Białokoz to Człowiek-Legenda. Często ubrany w skórzaną kamizelkę z Armii Andersa, w której służył. Uczył nas biologii i był bardzo wymagającym nauczycielem. W bogato wyposażonej pracowni często towarzyszyły nam w lekcji patyczaki, które wymykały się z ich szklanych domków. Na zapleczu straszył nas kościotrup wielkości dorosłego człowieka. Niewiele osób wie, że Zygmunt Białokoz był również wybitnym artystą. Jego płaskorzeźby budzą zachwyt.

Pewnego dnia zeszliśmy z trzeciego piętra, gdzie mieściła się pracownia biologiczna i na pierwszym piętrze ujrzeliśmy pod oknem zapatrzoną w dal skądś znaną sylwetkę. Papierosa palił Władysław Broniewski, który przyjechał w odwiedziny do kolegi z Armii Andersa.

Podstawową edukację zakończyliśmy, zgodnie z ówczesną strukturą szkolnictwa, na klasie siódmej. Czekały nas egzaminy wstępne do klasy ósmej.

Podczas prawie całego okresu nauki w szkole podstawowej, a i w szkole średniej moi Rodzice musieli wysłuchiwać stałego tekstu: „Wasz syn to zdolny leń”. Może dlatego, że zawsze wybierałem  swoje lektury. Nie znosiłem, poza kilkoma wyjątkami, narzucanego kanonu. Mam to do dziś. Koniecznie muszę wspomnieć o ważnej roli w moim szkolnym życiu Profesora Edmunda Januszewskiego, nauczyciela wychowania fizycznego. Jestem przekonany, że tylko harmonia umysłu z ciałem może przynieść optymalne efekty w rozwoju człowieka. Pod skrzydła Profesora Januszewskiego, byłego mistrza Polski w bojerach, dostałem się już w klasie drugiej podstawówki i pozostałem aż do matury. Dziękuję za to losowi.

Egzaminy do liceum, czyli klasy ósmej zdałem bez kłopotów, jak na zdolnego lenia przystało. Pani Dyrektor Białokoz nawet zatrzymała się przy moim nazwisku po imieniu chwaląc moje wyniki. W siódmej klasie uczyła nas matematyki. Po słowach Pani Dyrektor usłyszałem głośny tupot. To moja młodsza siostra Agnieszka, już wtedy geniusz matematyczny, popędziła do domu z informacją, że jednak się dostał. W domu czekała na mnie czekolada mleczna za 19 zł. Nie wiem, czy Rodzice kupili ją wcześniej, czy polecili Siostrze, by ją kupiła. Agnieszka została potem naukowcem matematykiem. Profesor Piotr Sobczyński, gdy po maturze z matematyki oddawałem swój arkusz jako 65 ze zdających, z politowaniem na mnie spojrzał i orzekł: „Ty stary koniu, siostra uporałaby się z tymi zadaniami w 15 minut”. Dokładnie zapamiętałem te słowa. Nie rozumiałem Jego uwagi, bo po mnie arkusze oddawało jeszcze drugie 60 osób. Moja Siostra była kujonem, który płakał, gdy otrzymał 5-, a nie całą 5. Szóstek wtedy nie było. Już po mojej maturze Profesor Tissler krzyczał z drugiej strony ulicy Warszawskiej: „Ale ta twoja siostra to jest i dobra z angielskiego”.

Czas nauki w szkole podstawowej oczywiście nie ograniczał się tylko do udziału w lekcjach. Dziś funkcjonuje określenie „zajęcia pozalekcyjne”. Dla młodzieży w latach 60 ubiegłego wieku czas poza lekcjami oznaczał uczestnictwo w sporcie, zajęcia w kółkach czy wędrówki do kina „Mazur”.

Pewnego dnia tajemniczy starszy mężczyzna zatrzymał się przy naszej grupce i zaproponował udział w zajęciach muzycznych w ówczesnym Domu Harcerza, który zajmował budynek obok Nadleśnictwa. Przerwał nam zabawę przy szosie olsztyńskiej polegającej na liczeniu samochodów i dodawaniu cyfr z tablic rejestracyjnych. Jędrek Bruderek i ja skorzystaliśmy z propozycji. Zapisałem się do klasy mandolinistów. Prowadził ją, jak i inne grupy instrumentalne, pan Puławski, najbardziej znany wówczas mrągowski nauczyciel muzyki. Grywałem w zespole mandolinistów, a po kilku latach, po przeniesieniu nas do Domu Kultury przy ul. Jeziornej w dużej orkiestrze już na akordeonie. Muzykiem nie zostałem, ale wolę Fryderyka niż Zenka. Kierownikiem Domu Harcerza, a potem Domu Kultury Dzieci i Młodzieży był Pan Marian Zborowski, kolejna Legenda mrągowska. Wyjazdy z Nim w Polskę znacznie wzbogaciły moje postrzeganie świata.

W szóstej klasie zajęcia z rysunku prowadził w szkole wybitny malarz Henryk Gudelis, ojciec Jana Gudelisa. Zaprosił niektórych z nas na popołudniowe ćwiczenia plastyczne w budynku obecnej szkoły muzycznej przy ul. Roosvelta. Wiele zawdzięczam tym spotkaniom, ponieważ ukształtowały moje spojrzenie na obraz, dziś fotograficzny. Zdjęcia bez chiaroscury do mnie nie przemawiają.

Muszę wspomnieć o jeszcze jednym ważnym dla mnie miejscu w Mrągowie. Była nim czytelnia czasopism przy ul. Roosvelta. Zorganizował ją Pan Wacław Gołowicz, ojciec mojego przyszłego Kolegi ze studiów polonistycznych w Toruniu. Tolek, już świętej pamięci, bardzo zdolny człowiek, lubił studiować. Często w nocy, po powrocie ze spaceru, mieszkaliśmy w akademiku Nr 8, budził mnie okrzykiem: „Rekwiruję”. Oznaczało to, że rano nie będę miał herbaty i cukru.

Pan Gołowicz-senior rejestrował wszystkich czytelników i mogli oni poznać treść wielu zagranicznych pism gdzie indziej niedostępnych. Niektóre były przymocowane do specjalnych drążków. Potem czytelnia została przeniesiona do PDK.
"

Opis do zdjęć:
- Na boisku Jedenastolatki z Tolkiem, Staszkiem i Andrzejem
- Powrót z Kociołka przez Marcinkowo. Ruch samochodowy był niewielki.

_______
Zbieramy powojenne zdjęcia i wspomnienia dotyczące Mrągowa

Stare, czarno-białe fotografie mają niesamowitą moc przyciągania. Zatrzymują wzrok na dłużej i wywołują uczucie nostalgii. Często lepiej niż kolor pokazują nastrój. Z ciekawością przyglądamy się im, bo przedstawiają świat, którego już nie ma. Jest to swego rodzaju fotograficzny wehikuł czasu, który pozwala nam cofnąć się o kilkadziesiąt lat i przekonać, jak wtedy wyglądało nasze miasto, jak wyglądali mieszkańcy (strój, fryzura) i co robili na co dzień.

Przeszukaj domowe archiwa w poszukiwaniu starych zdjęć Mrągowa i pomóż nam zachować historię miasta. 

Prosimy o dostarczanie zdjęć, na których poza ludźmi widoczne są elementy architektoniczne miasta. Mile widziane są również wspomnienia dokumentujące życie mieszkańców. Zdjęcia zostaną zeskanowane, a oryginały oddane dla właściciela. 

📧 Beata Gida, b.gida@mragowo.um.gov.pl
👣 Referat Promocji i Rozwoju, Urząd Miejski w Mrągowie, ul. Królewiecka 60A