Johann Goercke (1750 – 1822)

Wielki Europejczyk


Przed kościołem w Sorkwitach stoi do dzisiaj jasny granitowy blok z dobrze czytelnym niemieckim napisem:

Obelisk ku pamięci urodzonego w Sorkwitach dnia 3 maja 1750 roku synowi miejscowego kaznodziei JOHANNOWI GOERCKE’emu, generalnemu lekarzowi pruskiej armii, organizatorowi pruskiej wojskowej służby zdrowia w ciężkich czasach.” Dzięki swoim życiowym dokonaniom na stałe wpisał się do historii Europy i daleko wyprzedził swoje czasy. Jako wykształcony lekarz wojskowy pomagał ofiarom wojen, bez względu na przynależność do którejkolwiek strony walczącej, zarówno swoim jak i wrogom. Niniejszym swoim działaniem wyprzedził o 80 lat Konwencję Genewską, która została uchwalona w 1864 roku. Szwajcarski pisarz Henri Dunant pod wrażeniem cierpień na polu bitwy pod Solferino w roku 1859 stał się głównym orędownikiem utworzenia Czerwonego Krzyża. Goercke’go można więc uznać za nieznanego prekursora idei, którą skutecznie zrealizował szwajcar.

 


Drogę życiową Goerck’ego można uznać za tragiczną. Jego życiowe dokonania naznaczone były wielkim sukcesem. Był znany zarówno przyjaciołom, jak i też frontowym przeciwnikom na całym świecie. Nawet wielki Napoleonem, podczas spotkania z nim w opanowanym Berlinie w 1808 roku wyraził swój podziw dla jego dokonań i wręczył finansowy prezent.

Dzieciństwo

Rodzicami Johanna Goerck’ego byli pastor Johann Friedrich Goercke (pisany także Gehrcke) oraz Anna Elisabeth Apfelbaum, córka Michaela Apfelbaum’a z Królewca. W roku 1786 syn z matką spotkali się po 15 latach rozłąki. Goercke przebywał w tym czasie w Królewcu, ponieważ złożył hołd nowemu królowi Fryderykowi Wilhelmowi II. Z tej okazji otrzymał urlop i jechał konno bez przerwy nocą i dniem na spotkanie z matką, w sumie 20 mil, czyli 143 km do Sorkwit. Należy zauważyć, że był to zaskakujący wyczyn sportowy. Jak się okazało widział matkę po raz ostatni. Anna Elisabeth Apfelbaum zmarła bowiem w 1787.

Gdy Goercke miał 8 lat, zmarł jego ojciec. Młody Johann pozostał z sześciorgiem młodszego rodzeństwa. Po krótkich naukach w szkole w Węgorzewie (Angerburg) i Mrągowie (Sensburg) mając 13 lat został przygarnięty przez swojego wujka. Nazywał się on Apfelbaum i był chirurgiem regimentu w Tylży (Tilsit). Tutaj młody Johann rozpoczął naukę języków oraz zainteresował się  zawodem lekarza, którym parał się jego wujek. Niestety po 3 latach wujek zmarł.

Studia i kariera w wojsku

Przygarnął go do swego domu pan Gerlach, chirurg regimentu w Królewcu. Mały Johann znalazł należytą opiekę. Kształcił się w latach 1767 - 1774 roku na chirurga kompanii. Był to początkowy stopień w karierze lekarskiej w armii. Epizodem, który pokazuje jego charakter, oraz niewątpliwą odwagę, jest wydarzenie podczas wizytacji oddziału przez następcę tronu Fryderyka Wilhelma. Goerke miał odwagę prosić go o przeniesienie do Berlina. Został jednak skierowany do Poczdamu do Regimentu Kronprinz. Tutaj gorliwie brał udział w wykładach i ćwiczeniach z zakresu chirurgii (Medico Chirurgicum) oraz anatomii (Theatrum anatomicum). Kontynuował również swoje studia językowe oraz brał udział w kulturalnym życiu stolicy. Biorąc przykład z żyjącego jeszcze króla Fryderyka Wielkiego grał w sposób mistrzowski na flecie. W 1778 roku został chirurgiem w kompani przybocznej króla. Gdy służył w niej, w roku 1786 zmarł król.

Jego chęć poznania świata i pęd do wiedzy, staje się szczególnie widoczne, gdy prześledzimy dwie piesze wyprawy, na które wybrał się z niewielką ilością pieniędzy i skromnym prowiantem. Najpierw w 1776 roku przez Magdeburg i Harz do Göttingen, gdzie pilnie odwiedzał wykłady polecanych mu nauczycieli akademickich. Drugą wycieczkę odbył do Halle i Lipska, również by brać udział w wykładach akademickich. Zimą lat 1777/78 studiował Goercke łacinę oraz francuski, których to znajomość następnie wykorzystał w 1784 roku by zdać egzamin lekarski.

W międzyczasie zebrał również pierwsze doświadczenia wojenne. W bawarskiej wojnie o sukcesję w roku 1778 jako chirurg kompanii pod wodzą Fryderyka Wielkiego poznał we Wrocławiu realia wojennych lazaretów. Mimo natłoku pracy znajdował czas, by brać udział w wykładach. Podczas pobytu we Wrocławiu dużym problemem okazał się niedobór lekarzy polowych. W tym czasie chorych oraz rannych transportowano wozami, którymi dostarczano żołnierzom frontowym prowiant. Na front dostarczano prowiant, z frontu zabierano rannych. Brak higieny podczas transportu pogarszał stan chorego, ale również w konsekwencji powodował rozprzestrzenianie się zarazy w oddziałach wojskowych. Początkowo w armii pruskiej bardzo wolno wprowadzano reformy w służbie sanitarnej, co w konsekwencji w doprowadziło do tego, że z czasem armia pruska odstawała pod tym względem bardzo niekorzystnie od innych armii ówczesnej Europy.

Pierwsza wzmianka o felczerze znajduję się w wydanym w 1757 roku spisie zajęć przy armii. Czytamy tam, że w armii obecni byli m.in. pisarze, dobosze, kowale i pod koniec listy  wymienione jest stanowisko wojskowego felczera. Pokazuje to znaczenie tego zajęcia w armii pruskiej. Dopiero Król Fryderyk I polepszył sytuację służb medycznych w armii, jeszcze bardziej  jego następca król Fryderyk Wilhelm I. Dnia 18 marca 1724 na podstawie dekretu królewskiego założono Szkołę Chirurgiczną (medio chirurgicum) dla dalszego kształcenia lekarzy wojskowych. Jednakże edukacja nadal nie obejmowała niższych rangą lekarzy. Fryderyk II Wielki zatrudnił lekarzy francuskich a pruskich delegował na nauki do obcych armii. Szybko jednak zdenerwowany Fryderyk odesłał tych 12 zagranicznych lekarzy ze słowami.: “oni są żałośni i robią żałosne rzeczy”. Niższej rangą lekarze nadal byli rekrutowani ze środowiska wiejskich balwierzy.

Goercke wszystkie swoje siły skupiał na podniesieniu profesjonalizmu sanitariuszy, czyli niższych grup lekarzy wojskowych. Wkrótce miało się okazać, że jego wiedza oraz doświadczenie zostaną niespodziewanie wykorzystane.

Podróż studyjna po Europie

Po zdaniu egzaminu Goercke otrzymał stypendium w wysokości 500 fryderyków na podróż studyjną po Europie. Najpierw udał się przez Pragę do Wiednia, gdzie poznał słynną, założoną w 1781 roku, Akademię Józefińską i jej kierownika Brambilla. Johann Goerke został bardzo serdecznie przyjęty i nawet przedstawiony austriackiej cesarzowej Marii Teresie. Brał on udział we wszystkich wykładach i ćwiczeniach. Dopiero po półtora roku opuścił miasto. Zabrał listy polecające od  Brambilla i udał się do Włoch. Odwiedził Wenecję i Florencję oraz poznał dzieła sztuki włoskiej. W Neapolu spotkał znajomych z ojczyzny. W miastach odwiedzał lazarety, także domy dziecka. Podczas tych wizyt zdobył uznanie dla włoskich instytucji dobroczynnych.

Jego zapiski z tamtego czasu ukazują głęboki respekt przed dziełami Boga i jego obecności w naturze oraz piękna stworzonego przez niego świata; również jego wdzięczność wobec króla, który mu przyznał fundusze na tę podróż. Czytając jego słowa można zauważyć, że podczas podróży odczuwał wdzięczność wobec wszystkich ludzi, którzy go podczas tej wyprawy przez Europę gościnnie przyjęli. Prawdopodobnie, by wyjaśnić jego wzruszenie podczas wizyt w różnego rodzaju domach dziecka, należy przypomnieć sobie, że sam był sierotą, który wcześnie stracił rodziców. Przez Genuę dotarł do Paryża, gdzie brał udział w wykładach i operacjach medycznych wybitnych ówczesnych lekarzy. Ich stan wiedzy przekraczał zresztą średni stan wiedzy medycznej ówczesnej Europy, co zauważył zwłaszcza w Londynie. W Paryżu otrzymał niespodziewanie awans na chirurga regimentu i równocześnie awans na zastępcę Generalnego Chirurga Sztabowego Theden’a, którego zdrowie powoli opuszczało.

Theden urodził się w Meklemburgii w Steinbeck w 1714 roku jako najmłodszy z 23 rodzeństwa w biednej rodzinie. Był chirurgiem kompanii w czasie wojen śląskich, gdzie doszedł do wysokiego stanowiska. Podczas służby wykazał się cennymi propozycjami ulepszenia wojskowej służby sanitarnej. Przygotował on więc drogę dla daleko idących reform w armii pruskiej, które ostatecznie rozpoczął Goerck’e. Podczas dalszej podróży, będąc w Londynie poznał znanymi angielskich lekarzy i odwiedził także szpitale oraz lazarety angielskie. Gdy był w Edynburgu, dotarł do niego rozkaz powrotu. Nie zwlekając przez Holandie dotarł z powrotem do Prus. Po drodze odwiedził jeszcze pruskie lazarety w zachodniej części Minden i w innych miejscowościach.

Doświadczenia wojenne Johanna Goerckego

Od tego czasu Goerck’e zaczął uczestniczyć w wyprawach wojennych: w 1790 roku w Wojnie Śląskiej przeciwko Austrii, a w latach 1792 - 1795 przeciwko Francji w tak zwanej Kampanii Reńskiej, gdzie po raz pierwszy walczono z francuską armią rewolucyjną, którą początkowo nie doceniano. Po początkowych zwycięstwach oddziały pruskie przedarły się aż do Szampanii. Szybko jednak koalicjanci doświadczyli ciężkich strat, nawet przeciwko tzw. „oddziałom chłopięcym” (“Knabenbatallionen”).

Początkowo podczas gorących dni oddziały pruskie szybko posuwały się do przodu, jednak w deszczu i zimnie utknęły w miejscu. W upale ludzie i konie kąpali się w Mozeli i pili bezpośrednio z rzeki. Jesienią żołnierze cierpieli z powodu zimna i deszczu. Szerzyły się epidemie różnych chorób (biegunka, gorączka gnilna, tyfus, ospa, na którą kiedyś rocznie umierało 900 000 ludzi). Taki stan rzeczy przyczynił się do szybkiego wybudowania lazaretów: w Koblencji, Trewirze, Luxemburgu, Ligny i Verdun. Zbyt mała ilość szpitali polowych oraz ich znaczne oddalenie od frontu szybko stały się głównym problemem Goerck’ego. Ranni pozostawali często 24 godziny na polu walki bez pomocy lekarskiej. Szczególnie w miastach lazarety stanowiły wielkie niebezpieczeństwo, ponieważ zaraza przenoszona była często na mieszkańców. Austriacki generał von Schröder w Luksemburgu chciał odmówić wyposażenia lazaretów, na co Goercke odrzekł: “ślubował Pan Królowi umrzeć, boi się Pan śmierci?...”. Takie zachowanie ukazuje jego odwagę, by działać na rzecz chorych nawet bez względu na własne bezpieczeństwo.

Często wojnę rozstrzygały nie zwycięstwa, lecz choroby żołnierzy. Tak działo się zawsze. Już w starożytności w 702 p.n.e zaraza zmusiła atakujących muru Jeruzalem do szybkiego odwrotu. Być może także szybkie wycofanie się Szwedów w roku 1655 spod Częstochowy można wytłumaczyć zarazą w szwedzkiej armii, co doprowadziło do szybkiego i koniecznego powrotu do Szwecji.

Z powodu zarazy postanowił Goercke utworzyć we Francji “ambulances volantes”, tzn. latające lazarety, które szybciej mogły podążać za poruszającymi się oddziałami bez styczności z ludnością miejscową, bo rozkładane były poza miastem. Wojenne straty w ludziach często tyczyły się zwłaszcza sanitariuszy: z 200 zmarłych sanitariuszy w Kampanii Reńskiej 10 zginęło podczas walk, 40 po opatrzeniach i aż 150 na choroby zakaźne w lazarecie.

Dzięki listom porozumiewał się Goercke z francuskimi służbami sanitarnymi. Leczył, co było wtedy przełomowe, zarówno swoich jak i wrogich żołnierzy. Takie postępowanie zaskarbiło mu przyjaźń głównego lekarza wrogich oddziałów francuskich Percy’ego. Ta przyjaźń zdała wieloletni egzamin. By efektywniej leczyć postanowił Goercke utworzyć 12 elitarnych kompanii sanitariuszy do transportowania rannych z pola bitwy. Goercke nie tylko dowodził oddziałami sanitariuszy na polu bitwy, ale często sam ciężko pracował w lazaretach, gdzie znikał na parę dni w tłumie zwykłych lekarzy. Do ostatniego momentu przed udaniem się po kolejne rozkazy pracował bez odpoczynku w lazarecie.

W międzyczasie zmieniły się zasady prowadzenia wojny. Kiedyś wojny prowadzono tylko wiosną i latem, a zimą zajmowano kwatery. Teraz można było rozciągnąć działania wojenne na cały rok. Jednak ubiór prostego żołnierza pozostał bez zmian, nie odpowiadając już zimowym warunkom pogodowym - bez płaszcza i koców z cienkimi, ciasno przylegającymi spodniami, które zwłaszcza podczas deszczu były niepraktyczne. A trzeba zauważyć, że później rozstrzygające bitwy prowadzone były również zimą, jak bitwa pod Pruską Iławą 9 lutego 1807 roku. W tej bitwie było 19 000 rannych, którzy byli transportowani do oddalonego o 25 km Królewca. Godzinami leżeli na polu bitwy. Takie straszne i bezlitosne były kiedyś wojny, których zwycięstwa my teraz często bez zastanowienia czcimy.

Goercke poprawił bezpieczeństwo transportów rannych. Mając za przykład przejęty transportowy wóz angielski, skonstruował 12 zmodernizowanych wozów na użytek armii pruskiej. W miejscowości Rinteln nad Wezerą odkrył bowiem pojazd angielski i za 200 talarów odkupił go od heskiego pułkownika. Wóz ten posłużył mu za wzór. Tak połączył Johann Goercke swoje organizatorskie zdolności z praktycznym zmysłem. Po bitwach pozostały w pruskiej armii jedynie dwa takie wozy transportowe zdatne do użytku. Na jednym z nich, wozie lekkim i z resorami przebył Percy szybko drogę do Tylży (Tilsit), gdzie zawarto pokój pomiędzy Napoleonem, Rosją i Prusami. Pokój podpisano na tratwie z namiotem na środku rzeki Niemen 9 lipca 1807 roku. Goercke w tym czasie całkowicie oddał się opiece nad rannymi, także rosyjskimi, za co otrzymał od cara order św. Anny, którym w Królewcu własnoręcznie udekorowała go królowa Luisa. Percy tak przedstawił się królowi pruskiemu: “ Je suis le monsieur Georcke de l` armee francaise”- Jestem Goercke francuskiej armii - było to więcej niż grzecznością w stosunku do Johanna Goerckego. Goercke wtedy właśnie z powodu ogromu pracy często nie miał czasu by zasiadać przy królewskim stole. Na domiar złego w tym czasie przeziębił się w Królewcu i nie mógł pojechać z królewską rodziną do Petersburga. Zamiast siebie wysłał Wiebel’a. Sam zaś bardzo powoli wracał do zdrowa.

Po drodze do Tylży (Tilsit) mógł Goercke w 1807 roku przybyć do Sorkwit, by spojrzeć na groby swoich rodziców i pożegnać się ze swoją ojczyzną, która to jako ośmiolatek musiał opuścić.
Akademia dla lekarzy wojskowych tzw. „Pépienière”

Koniec wojny skutkował zmniejszeniem armii, a tym samym zmniejszeniem liczebności służby sanitarnej i finansów przekazywanych na Szkołę. Poza tym nastąpił kryzys ekonomiczny w państwie. W sprawozdaniu Goercke pisze: “Nie proszę dla siebie, jak tego nigdy dla siebie nie robiłem, proszę dla tych nieszczęśliwych rannych i chorych. Proszę dla ojczyzny, dla korzyści naszego króla.” Kiedy wszystkie możliwości się wyczerpały, sam podjął kroki zaradcze, zaciągnął kredyt u żyda Liepmana na utrzymanie szkoły. Później aptekarz Flitner udzielał miesięcznie 500 talarów pożyczki bez odsetek, aż do momentu gdy szkoła zaczęła otrzymywać pieniądze od państwa. Były momenty, że Goercke nie mógł płacić za jedzenie dla wychowanków. Zdarzały się przypadki, że uczniowie po kryjomu uciekali. Mimo wszystko udało się jednak utrzymać normalny tok nauczania, a tym samym utrzymać istnienie szkoły.

Głównym problemem stały się z czasem sprawy lokalowe szkoły. Szkoła mieściła się początkowo w wynajętej za 500 talarów karczmie Tändlera. Pomieszczenia mieszkalne zostały oddane do dyspozycji w sąsiadujących ze szkołą koszarach artyleryjskich. Później wybudował Goercke własny dom, który częściowo wynajmował szkole za 300 talarów. Wszystkie te problemy ukazują mizerię finansową państwa.

Spartański rygor i prostota organizacyjna w szkole, a także ostra dyscyplina były prawdziwie pruskie. Jako dzień założenia szkoły podaje się datę 2 sierpnia 1795 roku, dzień po koronacji króla. Ta data obchodzona jest corocznie jako data założenia fundacji.

Dzień nauki rozpoczynał się o godzinie 5.00 rano latem, zimę natomiast o 6.00 rano z jednogodzinną przerwą obiadową. Zajęcia trwały do godziny 20.00 wieczorem. Posiłki odbywały się wspólnie i pod nadzorem, tak samo jak wykłady i ćwiczenia. By przyjęto nowego wychowanka, jego ojciec musiał dać swoje pozwolenie, a także oddać go formalnie pod opiekę instytucji, której musiał także przekazać dotację. Dwa razy w roku przyjmowano nowych wychowanków. Byli oni dzieleni na dwie grupy: kadetów oraz wolontariuszy, którzy po skończonej edukacji przechodzili do cywilnej służby medycznej. Wychowankowie rzadko otrzymywali pozwolenie opuszczenia szkoły. Palenie tytoniu było zabronione, za co zresztą jeden z wychowanków został ukarany i odesłany z powrotem do armii. Istniał zakaz ożenku aż do stopnia sztabowego chirurga. W tym względzie tylko raz poczyniono wyjątek. Rygorystycznie podchodzono także do kontaktów damsko-męskich. Kontakty z kobietami były zabronione i ostro karane. W ciągu 4,5 roku, czyli ośmiu semestrów powtarzano wiedzę ogólną, gdyż wychowankowie pochodzili często z biednych rodzin, których nie stać było na zapewnienie dzieciom gruntownej nauki, nawet na podstawowym poziomie. Wykłady prowadzono w kilku językach: niemieckim, francuskim, łacinie, a do 1807 roku także po polsku. Poza tym uczono najpotrzebniejszych w profesji lekarskiej przedmiotów, do tego także logikę, nauki przyrodnicze wykładane przez znanego nauczyciela profesora Kiesewettera. Regularnie odbywały się powtórzenia poznanego materiału Taki system pracy wzmacniał wiedzę przed podsumowującymi semestralnymi egzaminami. Dla utalentowanych wychowanków zapewniano zajęcia dodatkowe, które w praktyce oznaczały niejako rozszerzenie podstawowego planu kształcenia. Na tym wyższym poziomie kształcenia wychowankowie mieli za zadanie np. wygłosić wykład w obcym języku, jak francuski czy łacina. Po opanowaniu Berlina przed armię francuską w roku 1806 specjalna komisja kontrolująca szkołę stwierdziła z zaskoczeniem, że wychowankowie zdumiewająco dobrze odpowiadali po francusku i łacinie. W uznaniu tego dnia 25 stycznia cesarz francuski rozkazał za pośrednictwem Perscy’ego wypłacić szkole Goerckego 6000 franków.

Sławę i znaczenie Johanna Goerckego w Europie ukazują wielorakie odznaczenia i liczne nadania: godności szlacheckiej w Austrii jako podziękowanie za opiekę nad 600 rannymi Austriakami, order świętej Anny od cara rosyjskiego za opiekę nad rannymi Rosjanami, medal Akademii Józefińskiej z Wiednia, tytuł doktora Uniwersytetu z Erlangen, odznaczenia Akademii z Kopenhagi, a nawet odznaczenia francuskie. Przez pomyłkę szlachectwo austriackie zostało nadane nie Goerckemu, tylko Bilguer’owi, który chorując na podagrę wcale nie stał wtedy w polu! Goercke nie był jednak tą pomyłką dotknięty.

Po osiągnięciu jednego z celów życiowych, czyli założenia szkoły mógł już 49 letni Goercke pomyśleć o zawarciu małżeństwa. Dnia 13 października 1799 roku ożenił się z córką pastora Wilhelminą Lehmann z Schönenbergu koło Berlina. Małżeństwo trwające 23 lata pozostało bezdzietne.

Działania wojenne od 1812 roku

Krótkie lata pokoju do 1812 roku nie wystarczały jednak do gruntownej reformy armii. Wojsko pruskie czasy świetności za Fryderyka Wielkiego miało już za sobą, co widoczne było zwłaszcza podczas powstania polskiego w Warszawie. Po tym nastąpiła totalna klęska pod Jeną i Auerstedt, co doprowadziło do opanowania Prus przez armię francuską.

Liczba rannych w wymienionych wojnach była bardzo duża. Według naocznego świadka w Dreźnie „na drodze z Budziszyna do Drezna poruszały się długie korowody wozów z rannymi, których załadowano jak cielaki na wagony, a podczas transportu pozostawiono bez opieki lekarskiej. Służby medyczne zawiodły. Tak samo było na trasie do Lipska, gdzie nie poczyniono żadnych przygotowań by pomóc rannym w czasie transportu i na miejscu.

Król pruski wycofał się aż na Pomorze i Goercke musiał za nim podążyć. Los „Pepiniere” wydawał się być przypieczętowany, wielu wychowanków Goerkego uciekło lub rozpoczęli służbę w obcych armiach. Dokuczliwy głód i braki finansowe prowadziły do wyprzedaży książek, a nawet łóżek, jak skarżył się zarządzający szkołą. Ogrzewania nie było. Groziła również konfiskata mieszkań żon wojskowych i sierot. Przeszkodził temu jednak francuski komendant miasta. Tak oto działalność Goerck’ego po raz kolejny została uznana przez wrogą armię. Akurat w czasie największych trudności wstawił się Goercke za podniesieniem rangi służb medycznych w armii pruskiej, również za poprawieniem wynagrodzeń. Dla nadania prestiżu lekarzom wojskowym nadano im dekretem z dnia 24 września 1807 roku rangę oficerską oraz przywilej noszenia „Porte eppe” z tasiemką przy kapeluszu. Takie przywileje w społeczeństwie stanowym były ważnymi symbolami pokazującymi pozycję społeczną. Prości balwierze wojskowi zostali już w 1788 roku zwolnieni z obowiązku golenia żołnierzy.

Pozostałości ówczesnego systemu stanowego można zaobserwować do dziś. Dawniej w miastach wykonywanie zawodów było przypisane do konkretnych ulic. Obecnie możemy często zauważyć tę dawną prawidłowość po pozostałych nazwach ulic. W Berlinie na terenie uniwersyteckim mieszkania były przeznaczone tylko dla osób, o odpowiednim stanie społecznym. Tylko w nielicznych instytucjach, jak w kościoły, szkoły i wojsko pozwolono przechodzić do innego stanu.

Podczas wybuchu wojen wyzwoleńczych zwiększono armię i powołano oddziały obronne (Landwehr). Wiedza i doświadczenie Johanna Goerckego ponowny okazały się cenne. Musiał on w krótkim czasie zbudować służbę sanitarną. Z tego zadania wywiązał się. Niebawem po zakończeniu wojny i ucieczce Napoleona z Elby wybuchła kolejna. Bitwa Narodów pod Lipskiem w dniu 15 października 1814 roku była bardzo krwawa. Wielu  rannych francuskich żołnierzy przepełniało miasta, jak opisał to świadek: „W Erfurcie wszystkie kościoły, szkoły i klasztory były przepełnione. Proszono Napoleona o pomoc. Gdy ujrzał on nędzę rannych, obiecał 6000 cesarskich talarów i zawrócił konia. Pieniędzy jednak nigdy nie zapłacono, bo brakowało pisemnego potwierdzenia.” Przy kolejnym przemarszu armii wybuchły przy granicach zarazy. W przygranicznych miastach Landau, Heidelberg, Speyer, Weissenburg i Zabern chorzy umierali przed domowymi drzwiami, a ci co przeżyli leżeli we własnych odchodach na ulicy. Nikt nie mógł i nie chciał ich pochować. Zwłoki rzucano do rzeki. Ci, co przeżyli czekali albo w dusznych domowych pomieszczeniach albo w zimnie na ulicy na rychłą śmierci.

Johann Goercke a pruski dwór królewski

Wielokrotnie wykazał się Goercke szczególną pomocą dla umierających członków rodziny królewskiej. Widział umierającego Fryderyka Wielkiego, także jego żonę Elżbietę Krystynę Braunschweig-Bevern, której to zamknął powieki, gdyż umarła w jego ramionach. Dwójce dzieci królowej Luizy asystował przy śmierci. Już jako młoda narzeczona królewska powiedziała do niego przebywając w Darmstadt: „Kochany panie Goercke, musi być pan moim osobistym lekarzem!” Słowa te spełniły się. Królowa zachorowała wracając z Prus Wschodnich i zatrzymała się w Hohenzieritz. Lekarz dworski Hufeland akurat w tym czasie przebywał na urlopie w Holandii, a swoje obowiązki przekazał lekarzowi Hieronimowi. Do Berlina przychodziły co prawda uspokajające wieści odnośnie choroby królowej. Jednakże tylko służący Timm przekazał pewnego razu prawdziwy raport dotyczący stanu zdrowia królowej. Dowiadując się o chorobie królowej Goercke udał się szybko dyliżansem pocztowym w poszukiwaniu chorej. Gdy królowa go zobaczyła odezwała się do niego tymi słowami: „Kochany panie, jakże jestem szczęśliwa, że jest pan przy mnie. Zwykły wiejski balwierz upuścił mi krew, przykleił mi plastry musztardowe. Proszę ukoić mój ból, jak często Pan to czynił.” Goercke pozostał przy niej całą noc, a rano przekazał meldunek na dwór królewski, który dotarł do króla zaledwie dwie godziny przed śmiercią królowej. Tak więc królowa zmarła przy Goerckim, tak jak królowa Krystyna Elżbieta – żona Fryderyka Wielkiego, a także dzieci królewskie.

Goercke wylicza wszystkie swoje pobyty na dworze królewskim: w Longny opiekował się królem i królewiczem. Przez 15 lat opiekował się królową, jeszcze gdy była księżniczką i przewiózł ją śmiertelnie chorą w bryczce aż do Kłajpedy. Był przy śmierci króla Fryderyka Wilhelma II w 1797 roku. Z pewnością te przeżycia stworzyły szczególną więź Goerckego z pruskim domem królewskim.

Ostatnie lata życia

Z całkiem innej strony pojawiło się zagrożenie dla pracy życia Goerckego. Gdy założono Uniwersytet Berliński w latach 1809-1810 chciał Humboldt zlikwidować Pepiniere, czyli szkołę medyczną założoną przez Goerckiego. Na prośbę Goerckego i jego przyjaciół odwołano tę decyzję w roku 1811. W tym roku przeniesiono bowiem zakład Goerckego oraz nowozałożony uniwersytecki wydział medyczny (medico chirurgicum) do Akademii Fryderyka Wilhelma, której dyrektorem był Hufeland. Goercke, jako zastępca dyrektora miał funkcję doradczą. Hufeland otrzymywał stałą pensję w wysokości 300 Talarów, a Goercke musiał się zadowolić wynagrodzeniem w dawnej wysokości.

By leczyć niższe warstwy społeczeństwa chciano utworzyć specjalną rangę lekarską, którą otrzymywali by gorzej wykształceni lekarze. Takiemu pomysłowi twardo sprzeciwił się Goercke.
Pomimo wcześniejszej decyzji o zbudowaniu nowego budynku szkoły „Pepieniere”, dyrektor Hufeland nie chciał by nowy budynek zasłaniał widok na park. Był przeciwny także by wychowankowie mogli brać udział w wykładach. W tej sprawie zdecydowano się na kompromis, w którym to przyznano miejsca siedzące w sali według schematu. Miejsca z przodu zajmować mieli profesorowie, za nimi mogli siadać studenci, a na samym końcu wychowankowie. Dochodziło jednak czasami do konfliktów, nawet bójek ze studentami.

Te wszystkie trudności uprzykrzyły Goerckemu ostanie lata życia.

Ponieważ plany budowy nowej szkoły zostały odłożone starano się zakupić jakiś budynek na potrzeby szkolne. Początkowo myślano o leżącym niedaleko domu córki handlarza winem pani Georg. Miały w nim się znajdować pomieszczenia do nauki, gospodarcze, mieszkalne oraz koszary dla wojska. Właścicielka nie wymagała zapłaty gotówką, co przy nienajlepszej kondycji finansowej szkoły okazało się bardzo korzystne. Zakupu nowego domu nie dożył już jednak Goercke. W ostatnim liście do króla tak oto pisze: „Wasza wysokość za wcześnie wyśle mnie do grobu, jeżeli nie kupi na potrzeby zakładu domu pani Georg”

Mając na uwadze dokonania Goerckego, nadano mu wiele zaszczytów. Podczas obchodów 22 rocznicy założenia szkoły „Pepieniere” w dniu 2 sierpnia 1818 roku wygłosił Blűcher przemowę. Dnia 16 października 1817 roku z okazji 50-lecia pracy zawodowej został Johanowi Goerckiemu przyznany medal Czarnego Orła II klasy, jak również Żelazny Krzyż II klasy z białą wstęgą.  Przez lekarzy wojskowych został założony specjalny fundusz oraz został wybity srebrny medal okolicznościowy. Przemowę wygłosił również król, który podziękował mu za pracę całego życia. Goercke czuł się jednak coraz gorzej. Ostatnią wizytę złożył królowi 29 kwietnia 1822 roku. Dnia 12 maja 1822 roku zgodzono się by odszedł na emeryturę, zgodzono się nawet powołać na jego miejsce proponowanego prze Goerckiego Wiebela. Goerckemu zostało przyznane mieszkanie w pałacyku królewskim Sanssousi, do którego wprowadził się 15 maja. Po kilku tygodniach, dnia 30 czerwca 1822 roku zmarł w wieku 73 lat. Dnia 3 lipca odbył się pogrzeb. Goercke został pochowany na cmentarzu w Bornstadt. Obecnie nic nie wiadomo o zachowaniu się tam jego grobu.

 

Medale ku czci Johanna Goerckego

Jego ostatnia wizyta u króla została opisana na 34 stronicach, które można uznać za opis życia. W nich bowiem można zapoznać się z wszystkimi przyczynami jego życiowych decyzji: przywiązanie do obranej drogi życiowej, różnorodne porażki. Jego życie to porażki i sukcesy i ciągle zmieniająca się sytuacja na frontach wojennych, Zawsze wiele od niego wymagano, jak i on sam od siebie wiele wymagał, zarówno podczas pokoju, jak i działań wojennych. Doskwierały mu skryte jak i jawne działania otoczenia o wpływy na dworze królewskim, które to w konsekwencji dla Goerckego kończyły się tym, że dawane mu obietnice zostawały często wycofywane. Żali się on także na częste dowody braku poważania. Jego listy do dworu często pozostawały bez odpowiedzi. Przyczyną tego było według niego, jego nieszlacheckie pochodzenie i brak odpowiedniego tytułu. Pomimo jego doskonałych umiejętności i zdolnością radzenia sobie z przeciwnościami losu, często z wrogami na polu walki, odczuwał narastające zmęczenie. W ciągu całego życia trudności ciągle się piętrzyły, jednakże jego kariera życiowa jest do dzisiaj imponująca.

 

Tekst autorstwa byłego pastora z Sorkwit i. R. Ernst Schwartz przetłumaczony z niemieckiego.
Artykuł „Johann Görcke (1750 – 1822) - Wielki Europejczyk”, „33. Sensburger Heimatbrief z roku 1988”, str. 91 – 99.