Dawno, dawno temu nad jeziorem Lampackim istniała niewielka pruska osada. Pogranicze nękali wówczas Krzyżacy. Któregoś dnia jakiś niewielki oddział dotarł do wspomnianej osady. Były w niej wówczas kobiety, dzieci i starcy, bowiem mężczyźni wyprawili się do puszczy na tura.

Realne niebezpieczeństwo zmroziło wszystkich mieszkańców. Nie straciła jedynie głowy piękna Liwia, córka pruskiego wodza. Stanęła nad jeziorem i zaczęła przyzywać Królewskiego Raka, o którym wiedziano, że zamieszkuje wody Krutyni. I nagle wynurzył się z nich, ogromny z bojowo nastawionymi szczypcami. Był tak potężny, że oddział zbrojnych stanął jak wryty. Trwających w jednym miejscu zaskoczyli wracający z polowania mężczyźni. Pokonali zabłąkany oddziałek krzyżacki. 

Raka tego już więcej nie widziano. Jego pobratymcy, nieco mniejsi, nie wzbudzali zapewnie postrachu wśród obcych, bo rychło Krzyżacy pokonali miejscowe plemię i zbudowali w tym miejscu warownię.