Niedaleko od Nowych Bagienic, nad Jeziorem Janowskim, pomiędzy Mrągowem a Sorkwitami wznosi się wzgórze z wałem, zwanym przez lud Zameczkiem lub Szwedzkim Szańcem. O miejscu tym krążą legendy.

Dwaj rybacy opowiadali, że gdy przechodzili tu późnym wieczorem, ujrzeli rycerza bez głowy, który dwa razy okrążył wał i zniknął. Inni widzieli jak dwie panie w białych strojach wyszły w noc świętojańską z wewnątrz okopu i kąpały się w jeziorze. Jeszcze inni twierdzili, że nieznane nikomu panny, które na sylwestra przychodziły tańczyć w karczmie w Bagienicach, były właśnie tajemniczymi mieszkankami zameczku.

Podobno i czarownicy często schodzili się na owym wzgórzu. Jeden z nich znalazł tam książkę, w której podane były dzieje zamku i wiadomości o zakopanych tam skarbach. Zwołał wówczas swoich kompanów i wspólnie postanowili wydobyć te skarby. Gdy jednak za pomocą czarów udało się wydostać z gleby ziemi ciężką, żelazną skrzynię, posprzeczali się o podział łupu, o to komu mają się dostać skarby ze skrzyni, a komu skarby ze znajdującej się w skrzyni szuflady. Doszli wreszcie do zgody - gdy otworzono i skrzynię i szufladę - spór rozgorzał na nowo. W szufladzie znaleziono bowiem tylko pas ze złotą klamrą i parę złotych czy tez przetkanych złotem rękawiczek, skrzynia zaś pełna była grud czystego złota. Wówczas pierwszy czarownik, ten który powiadomił pozostałych o skarbie, przeklął skrzynię. Jej wieko natychmiast opadło i skrzynia powoli zsunęła się do jeziora. Zatonęła w nim i mimo wielu poszukiwań nie odnaleziono jej po dziś dzień.