Mrągowo: Archeolodzy odsłaniają kulisy średniowiecznej tragedii
Na tropie szpiegów wikingów
Ślady tragedii sprzed wieków odkryli archeolodzy w gminie Mrągowo. Natknęli się na spalone relikty wału obronnego i wjazd do bramy średniowiecznego grodziska.
Naukowcy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego prowadzą prace w Czarnym Lesie pod Szestnem od 1995 roku. Na trop grodziska doprowadziła ich wzmianka niemieckiego historyka Kacpera Hannenbergera i Ryszard Bitowt, historyk i publicysta.
Niewidoczne grodzisko
Grodzisko, które odwiedziliśmy wczoraj, leży w trudno dostępnym terenie. Prowadzi nas dr Wojciech Wróblewski, kierownik ekipy archeologicznej, zastępca dyrektora Instytutu Archeologii.
- Grodzisko leży przed nami! – pokazuje kępę drzew na wzgórzu. Wchodzimy na szczyt i dopiero wtedy pokazują się stanowiska archeologiczne. Tu znajduje się jedno z najważniejszych odkryć ostatnich lat badań archeologicznych na Mazurach: spalone relikty wału obronnego, ślad przeżytej przed wiekami tragedii mieszkańców grodziska – Galindów. W innym miejscu wjazd do bramy. Znaleziono też nożyk i połówkę denara z lat 990-995 n.e.
Ofiary najazdu wikingów?
Zdaniem archeologów gród był bogaty. Świadczą o tym na przykład srebrne ozdoby z północnego Wołynia czy ze Skandynawii. Nie jest wykluczone, że plemię Galindów odwiedzali kupcy, zarazem szpiedzy wikingów. Być może znaleźli słabe strony grodziska. Powiadomili swoich mocodawców i ci napadli na plemię. – Mogli dotrzeć rzekami i jeziorami mazurskimi. Wiadomo, że zapędzali się w głąb lądu ta drogą. Przykładem jest zagłada Truso pod Elblągiem – mówią archeolodzy.
Nie można też wykluczyć, że spalenie grodu nastąpiło w wyniku porachunków plemiennych. Dowiedziono bowiem, że grodzisko padło przed nadejściem Krzyżaków, którzy nawracali Prusów.
Tragedia wydarzyła się na przełomie X-XI wieku.
Władysław Katarzyński
Źródło: Gazeta Olsztyńska 171/2001