Informacje szczegółowe
Atrakcje w pobliżu
Noclegi w pobliżu
ARTYKUŁ ZABOBONY W POWIECIE ZĄDŹBORSKIM
Krzywoprzysięstwo
Jeżeli ktoś popełnił krzywoprzysięstwo w pokoju, w którym znajduje się naładowana strzelba, to strzelba wystrzeli, a kula trafi krzywoprzysięzcę. Stąd szeroko rozpowszechniona formuła zaklinania się: "Mogę to przysiąc na sto strzelb".
Jeżeli krzywoprzysięstwo zostanie popełnione przed ołtarzem i w oświetlonym kościele, natychmiastowa zagłada krzywoprzysięzcy jest jeszcze pewniejsza; stąd podobne formuły zaklęć w rodzaju: "Mogę przysiąc, kiedy cały kościół jest oświetlony".
Ale jeśli podczas przysięgi podniesione palce nie są skierowane na przysięgającego, a odwrócone od niego, to śmiało można krzywoprzysięgać bez najmniejszej szkody.
Również zaciskanie kciuka pomaga przysięgającemu podczas krzywoprzysięstwa.
Jeśli palce prawej ręki podczas przysięgi podnosi się w górę, to palce lewej powinny być skierowane w dół, w kierunku ziemi, wówczas krzywoprzysięstwo nie obarczy przysięgającego.
Nadużycie opłatka komunijnego
Nierzadko się zdarza, że otrzymany podczas komunii opłatek, nie jest spożywany, a zachowywany i zabierany do domu. Taki opłatek w domu jest środkiem przeciwko konwulsjom.
Właścicielka szynku w Mikołajkach kazała w gorzelni zamurować opłatek. Od tego czasu ludzie tak tłumnie odwiedzali jej szynk jak kościół, a ona się wzbogaciła. Lecz po śmierci nie zaznała spokoju dopóty, dopóki nie przekazała swemu mężowi tej wiadomości przez dziecko urodzone w niedzielę, a on odnalazł opłatek i odniósł go do kościoła.
Jeśli myśliwy kiedyś strzelił do opłatka komunijnego, może rozkazywać: "Chodź, zającu!", a zając się zjawia i zostaje zastrzelony. Tak też postąpił pewien myśliwy w Sorkwitach. Jednak w miejscu, w którym przymocował opłatek, by go przestrzelić, po strzale pojawił się krwawiący krzyż.
Czarownice
Kobiety o czerwonych lub zielonych oczach, zwłaszcza starsze, są złymi ludźmi; potrafią czarować i cała wieś się ich wystrzega.
Czarownice mogą ludziom "uczynić" właściwie wszystko złym spojrzeniem, chuchnięciem, dotykiem, "obsypaniem"...
Lud szczególnie boi się "złego oka". Powoduje ono choroby, nieszczęśliwe wypadki w gospodarstwie i podobne rzeczy. Dlatego Mazur niechętnie pokazuje swoje konie, bydło, świnie. Mogłyby one wówczas "wymknąć się spod ręki".
Często czarownice robią w jakimś miejscu coś, co szkodzi człowiekowi, który dotknie tego miejsca. To są właśnie "złe miejsca". Jeśli ktoś zapada na niezwykłą chorobę, mówi się: "Przeczołgał się przez złe miejsce". Najwięcej złych miejsc jest na skrzyżowaniu dróg (dlatego stawiano tam kapliczki).
Pewna pieśń z kancjonału, śpiewana każdego czwartku po kolacji przez cały rok, powoduje, iż jakaś niemiła śpiewającemu, "naznaczona" w myślach osoba, powoli cherleje, a z końcem roku umiera. Dlatego o takich osobach mówi się, że są "naznaczone" albo "pośpiewane".
Wiara w duchy
Dzieci urodzone w niedzielę są szczęściarzami; ale mają również niesamowity dar widzenia duchów. Wszystkich zmarłych z okolicy muszą zanosić na cmentarz między godziną 12 a 1 w nocy, a więc w godzinie duchów. W Mikołajkach mieszkał pewien człowiek nazwiskiem Joppek, o którym powszechnie wiedziano, że widzi duchy. Był zbyt uczciwy, by można go było uznać za oszusta. A jednak, chociaż był zdrowy na ciele, sprawiał wrażenie smętnego. Stale był pogrążony w myślach, które go męczyły. Nierzadko opuszczał koło północy swe łoże, ciężko dysząc szedł na cmentarz i wracał stamtąd bardzo zmęczony i zlany potem. W drodze do domu z nikim nie rozmawiał i nie odpowiadał też, gdy ktoś się do niego odezwał; ale w domu powiedział, że musiał zanieść na cmentarz tyle a tyle duchów.
Wycie psa przed domem zapowiada śmierć domownika. Nie wolno krzyczeć na psa, ponieważ widzi on śmierć, która po kogoś przyszła. Gdy się wtedy podejdzie do psa od tyłu i spojrzy między jego uszami nad pyskiem, również zobaczy się śmierć.
Śmierć pojawia się trzy wieczory z rzędu, by powiadomić krewnych o zgonie człowieka. Za każdym razem puka w okno lub do drzwi. Podobnie zmarły w godzinie śmierci daje znak krewnym przez pukanie. Mówi się wówczas: "Coś nam daje znak!"
Ofiary wypadków nie znajdują spokoju w grobie. Snują się po śmierci, straszą po domach, na cmentarzu, na skrzyżowaniach dróg. Widują ich często inni poszkodowani.
Źródło: "Mazurzy. Tradycja i codzienność" Wybór i posłowie Andreas Kossert